fbpx
 
×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 948.
JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 951.
 
header13
zapytajnik16a
Newsletter Polskiego Towarzystwa Badaczy Rynku i Opinii Nr 17 (kwiecień 2021)
header13
zapytajnik16a
Newsletter PTBRiO Nr 17 (kwiecień 2021)
 
 
 


zapiszsie

Przepis na sławę,
według Roberta Makłowicza

Szanowni Państwo, drogie koleżanki i koledzy po fachu oraz Wy, przypadkowi czytelnicy – mamy kwiecień 2021 roku. Z najważniejszych wiadomości ze świata należy wspomnieć o najsławniejszym złym parkowaniu w historii parkowania w ogóle, w którym to kontenerowiec Ever Given postanowił podryfować trochę po kanale Sueskim, gdzie utknął na dobre. Warto też wiedzieć, że tuż przed tym wielce memicznym osiągnięciem, Evergreen swoim kursem namalował na oceanie wielki obrazek… penisa. Z wiadomości lokalnych najważniejsza (a przynajmniej najczęściej rozpowszechniana) jest taka, że Robert Makłowicz został koronowany na nowego króla polskiego Internetu. Dokonał tego, za sprawą między innymi dość zabawnego filmu z psem i koperkiem oraz zaskakującego podobieństwa do wombata.

I mam nadzieje, że przynajmniej część z Was, tak jak ja, cieszy się gdzieś w sercu z absurdalności powyższych linijek tekstu, bo dziś nie będziemy mówić o rzeczach ważnych i ciężkich, jak na przykład ostatni spór prawny, wokół Facebooka i Google zaserwowany przez Australię. Dziś dla odmiany i chwili relaksu, popłyniemy wraz z Internetem i jego szalonymi trendami. I zobaczymy, gdzie doprowadzi nas cały ocean memów i żartów, w jakie obrósł ostatnimi czasy najsławniejszy polski kucharz-podróżnik.

Zanim jednak dowiemy się co stoi za popularnością i sukcesem Pana Makłowicza, tradycyjnie czas przejść przez garść newsów od PTBRiO.

 
 

 
 

#1 Dużo nowych osób!

 
 

Z wielką przyjemnością informuje, że mimo wszelakich i różnorodnych przeciwności losu jakie wymyśla nam ostatnio świat, nasze grono badawcze powiększa się stale i w całkiem dobrym stylu. Tylko w ciągu ostatniego miesiąca dołączyło do nas aż ośmioro nowych członków. Jedyny minus tej sytuacji jest środowiskowy, bo trzeba będzie dodać więcej stron do następnego „Rocznika”.

Jeśli nie chcecie jednak czekać do nowego wydania naszego magazynu, to zapoznajcie się z naszymi „świeżakami”:

Avatar

Marcin Herrmann
KPRM

Avatar

Marek Rosłan
Saatchi&Saatchi

Avatar

Jacek Wasilewski
Narrative Impact

Avatar

Anna Forycka-Zawadka
Kompania Piwowarska

Grzegorz Kosiński
Citi Handlowy

Avatar

Małgorzata Grabowska-Elzanowska
Kantar

Avatar

Grzegorz Młynarski
s360

Aneta Dzięciołowska
Mobile Institute

PS: przy okazji wiadomość od Agnieszki Warzybok, która ma dla Was mały zwiastun nadchodzących zmian w systemie zapraszania osób do towarzystwa.

„Pracujemy też nad lepszym i bardziej przyjaznym modelem zapraszania nowych osób do PTBRiO. Właśnie skończyliśmy zbieranie pomysłów. Rozmawialiśmy, warsztatowaliśmy i burzowaliśmy z częścią Was, za co bardzo dziękujemy. Już niedługo pierwsze zmiany!”

A juz teraz rozdajemy dotychczasowym i wszystkim nowym członkom takie fajne znaczki.

Więcej informacji znajdziecie pod tym linkiem

 

 
 

 
 

#2 Dużo pracy czeka na badaczy

 
 

To, że jest nas coraz więcej wchodzi w doskonałą wręcz korelacje z innym pocieszającym trendem, jaki obserwujemy na naszych wewnętrznych tablicach ogłoszeń o prace. Tak jest – praca szuka człowieka i to w ilościach całkiem zacnych, jeśli wiec znacie jakichś ludzi i do tego z badawczym błyskiem w oku, to ślijcie im poniższy link i do roboty! o tutaj

 
 

 
 

#3 Szkolenia

 
 

Nie ma nic bardziej upokarzającego dla badacza, niż dobre dane pokazane w brzydki sposób. Cała ta brzydka rzeczywistość za oknem domaga się ukazania jej w przyjemnym świetle, choćby na slajdach. Dlatego też tak ważne jest, żeby wszystko nie było tylko „pod linijkę” ale też ponad przeciętną! Jeśli więc chcecie swoje wizualizacyjne skillsy podkręcić do levelu 2021 do dajcie znać Adamowi Polaszowi i zapiszcie się na jego szkolenie, o tutaj.

 
 

 
 

#4 CyberRemote

 
 

Konferencja Cyber odbędzie się 13 maja

Kamery wysterylizowane, dyski sieciowe wyczyszczone, prelegenci zwerbowani, a program na stronie – to rosnące napięcie w powietrzu może oznaczać tylko jedno – wielkimi krokami zbliża się kolejna edycja „Cyberresearch”, która zagości na ekranach waszych komputerów, rzutników i telefonów już 13 maja.

Tematem przewodnim konferencji jest zdalność, więc jeśli otworzycie poniższy link z telefonu komórkowego, pojawi się w Was podobne uczucie, co przy dostawaniu lajków pod zdjęciem – naprawdę, obiecuję! o tutaj.

 
 

 
 

A teraz wracając do tematu przewodniego

Przykład Roberta Makłowicza jako internetowego mema, nie jest szczególnie nowy, jeśli chodzi o mechanizmy jego rozpowszechniania się w sieci. O schemacie i działaniu tworu, jakim jest kulturowa osobliwość Internetu, pisaliśmy już w ramach „Zapytajnika”, poruszając podobny z pozoru przykład Keanu Reeves’a i jego własnego internetowego kultu. W skrócie chodzi o to, że szeroko pojęta kultura (filmy, obrazki, ale też ludzie i marki) może zostać przez Internet replikowana w zupełnie innym od oryginalnego kontekście (np. mema) i jeśli ten nadany kontekst jest wystarczająco atrakcyjny, i trafia w aktualnego „zeitgeista” sieci, to wybucha nam kolejny wielki trend z milionami odsłon i tak imponującą liczbą replikacji czy iteracji, by na spokojnie zapełnić każdego Facebooka, Instagrama, forum internetowe i lodówkę przeciętnego Polaka. Stosunkowo jednak rzadko zdarza się, by zaszczytu prawdziwej memfikacji dostąpił sam człowiek – a nie jego konkretna wypowiedz czy czyn.

Takim casem jest właśnie Pan Makłowicz, który stał się już nie tyle memem, co dziwną ideą, w którą ubrali go internauci. Myślę wiec, że to idealny przykład do tego, by odpowiedzieć sobie na pytanie – co dokładnie tworzy z człowieka internetowy fenomen?

Oto wiec przepis na internetową sławę wg Pana Roberta Makłowicza:

Krok pierwszy – weź sprawdzony i wszystkim znany składnik

Pana Makłowicz nie trzeba przedstawiać nikomu. Jeśli kiedyś w życiu oglądaliście telewizję, to wielce prawdopodobne jest, że wcześniej czy później pojawił się w niej pewien bardzo miły pan, który opowiadał coś o historii Austro-Węgier, jednocześnie smażąc kotleta gdzieś pod wulkanem w południowej części Islandii. Tym człowiekiem był z całą pewnością Robert Makłowicz, który tak samo dla mojego pokolenia jak i dla pokolenia moich rodziców jest czymś , czym Pewdipie jest teraz dla pokolenia „Zetek” – celebrytą, z którym się dorastało i który stał się wraz z wiekiem swoistym symbolem swojej platformy.

 

Krok drugi - pokrój swój składnik na kawałki i sprawdź czy nie ma dram

Nasz kucharz znad Wisły spełnia dokładnie ten sam konieczny warunek do stania się chwilowym bożyszczem Internetu, co wcześniej Reeves – to znaczy jest osobą niesamowicie wręcz „bedramową”. Nie znajdziecie tu żadnego molestowania dzieci, niezręcznych komentarzy pod kątem kobiet, złej historii związanej z alkoholem lub problemami z akceptacją innych ludzi i ich rasy, wyznań czy seksualności. Pan Robert jest niczym dietetyczna przekąska, którą możemy delektować się bez wyrzutów sumienia i zastanawiania się, jakie niespodzianki zostawi w naszym organizmie.

 

Krok trzeci: Przed gotowaniem upewnij się, że znasz wszystkie mocne strony swojego składnika

Każdy dobry szef kuchni wie, że by sporządzić dobre danie potrzeba odpowiedniej wiedzy o produkcie jakiego używamy i jego mocnych stronach. W przypadku Pana Makłowicza jest to szalenie imponująca wiedza historyczna i geograficzna. Wie o tym każdy, kto obejrzał przynajmniej jeden odcinek „Makłowicza w podróży” – jest tam tyle samo historii, co gotowania. Jego najbardziej charakterystyczną cechą, pod kątem osobowości telewizyjnej jest to, że przywiązuje dużą uwagę do historii i kultury miejsca, w którym się aktualnie znajduje. Jego wiedzy o geografii i historii nie może podważyć chyba nikt i nie robi tego nawet Internet.

 

Krok czwarty – stwórz swoje danie, oparte na wariacji tego składnika

Może Wam się wydawać, że memy z Panem Makłowiczem to tylko zlepek pozbawionych sensu czy połączeń tekstów i urywków programu. Nic jednak bardziej mylnego. Internet dokładnie przeanalizował styl i format programów kucharza i zakochał się w jego niuansach. Tutaj nie chodzi tyle o postać, co o jej kontekst. Pan Robert jest osobą bardzo swobodną przy kamerze, dlatego też często zdarzały mu się niewinne i rozczulające wręcz gafy czy wpadki z którymi totalnie się nie przejmował, jak na pewnego siebie człowieka przystało. Do tego trzeba dodać jego bardzo szczere i równie niewinne poczucie humoru. I tak wychodzi nam mieszanka wybuchowa. Z jednej strony to człowiek encyklopedia, osoba szanowana za swoją wiedzę i zdolności (zarówno „na salonach” jak i w salonach domów wielu Polaków). Z drugiej strony pozostaje w nim jakaś nuta swojskości i niezręczności (choć można tu użyć też słowa „cringe”), która powoduje, że jest on postacią równie fascynującą, co zabawną do oglądania. Ta właśnie mieszanka niezręczności, niewinności, bezpośredniego humoru i odstającego od tego wszystkiego kontekstu historii otoczenia, stała się swego rodzaju esencją memefikacji Roberta Makłowicza, w polskim Internecie.

Po małym skanie sieci zobaczycie, że nasz bohater może pojawiać się w każdym absurdalnym kontekście, jaki tylko moglibyście sobie wyobrazić. Każdy typ humoru jest tu mile widziany: in gorszy tym w sumie lepiej, bo kontekst prowadzącego sprawia, że wybaczyć możemy wszystko. Wybaczamy tak, jak wybaczamy wujkowi, do którego rubasznych żartów przywykliśmy i który oczywiście dla innych może być w jakiś sposób nieatrakcyjny, ale dla nas pozostaje przede wszystkim rodziną. Postać naszego bohatera ma szczególnego rodzaju immunitet w kwestii dodawania do niej przaśnego humoru, czy odstającego kontekstu. Polscy internauci nie idealizują jednak pana Roberta Makłowicza, oni go adoptowali.

 

Krok piąty – traf ze swoją ofertą we właściwego klienta, o właściwej porze

Nie ma tez co ukrywać, że w tej całej układance ważny jest jeszcze jeden kontekst - naszego tu i teraz. Każdy człowiek ma jakieś ograniczone możliwości w przejmowaniu się rzeczami. Przejmujemy się polityką, przejmujemy się pandemią, przejmujemy się losami naszymi i naszych bliskich. Czasami jednak potrzebujemy zrobić sobie przerwę, odpocząć na chwilę lub uciec gdzieś od skomplikowanej rzeczywistości, do świata abstrakcji i absurdu. Albo może do dawnych czasów rodzinnych niedziel przy telewizorze, w których znajoma twarz zabierała nas w nowe i nieznane miejsca i pokazała świat, który zdaje się być na wyciągnięcie naszej ręki. Robert Makłowicz stał się trochę takim symbolem przerwy, odskoczni od problemów współczesności prowadzącej nas w stare, lepsze czasy i do innych miejsc. I oczywiście, że zawsze znajdzie się jakiś malkontent, który powie, że to wszystko to tylko dziecięcy eskapizm i naiwne zaczarowywanie rzeczywistości - i tym malkontentom trzeba przyznać stuprocentową rację. Ale nie da się też stworzyć dobrze funkcjonującego społeczeństwa bez odrobiny zaczarowywania rzeczywistości. A w czasach, w których mamy takich opcji „zaczarowywania” coraz więcej, mogliśmy trafić znacznie gorzej, niż na pewnego pana, który tak rozbrajająco potrafi śmiać się z psa, który zjadł mu właśnie koperek.





Krzysztof Domeradzki
PTBRiO

autor1