20 września 2019 roku był dniem pełnym wyczekiwania.
- Jedni czekali na apokalipsę, na zmasowany atak setek tysięcy przez nikogo niekontrolowanych osób, obcej cywilizacji, której lokalna społeczność nie rozumiała i która budziła tylko więcej pytań i obaw.
- Inni czekali na historię, na udokumentowanie czegoś, co miało potencjał, aby być wydarzeniem roku, którym mogliby wypełnić swoje portale i stacje telewizyjne na najbliższe dni.
- Jednak dla zdecydowanie największej grupy – 20 września był dniem długo wyczekiwanej… puenty.
I tutaj, moi drodzy, musimy (jak ludzie dorośli) zatrzymać się na chwilę, wziąć głęboki oddech i jasno powiedzieć, co powiedzieć trzeba – koncept tego wydarzenia był absolutnie idiotyczny i należało go traktować jako żart.
Ale mamy rok 2019 i żarty już nie do końca są tylko żartami – a ja dziś postaram się Wam wytłumaczyć, dlaczego to jedno wydarzenie może nauczyć nas bardzo dużo o współczesnych społeczeństwach i nowych pokoleniach. Wracamy bowiem po przerwie wakacyjnej i tak jak 4 miliony osób, które zadeklarowały chęć wzięcia udziału w opisywanym wydarzeniu – będziemy szturmować rzeczywistość – najpierw tę od PTBRIO.
#1 Archetyp postaci Badacza
Wystartował plebiscyt na archetypy badacza. Innymi słowy, macie niespotykaną możliwość wybrania Weberowskich „typów idealnych”, tylko w wersji mikro. PTBRiO przygotowało dla Was 6 różnych kategorii:
Ekspert / Bohater / Odkrywca / Artysta / Mentor / Strażnik
Legenda głosi, że jeśli wybierzemy już ludzkich Avatarów tych postaci, to ich połączona moc przywoła z powrotem Kapitana Planetę, który pomoże nam w walce z kryzysem klimatycznym!
No dobra, może to powyżej to jednak moja radosna twórczość, ale z całą powagą polecam na te barwne postaci głosować, bo przydadzą nam się w życiu jakieś autorytety, a sami zwycięzcy dostaną statuetki (a przyznajcie się – każde z nas chce mieć jakąś statuetkę!).
Do informacji o Archetypach PTBRiO przysłało mi też poniższy, tajemniczy komunikat: „Zarząd przygotowuje kolejne niespodzianki” - nie wiem jak Wy, ale ja się trochę boję tego zdania :/
#2 Kongres Badaczy
Ćwierćwiecze PTBRiO to nie tylko prestiż, lans i sława z wygrania w plebiscycie Archetypów, to też jubileuszowy Kongres Badawczy! A ten Kongres będzie zaiste jubileuszowy, bo będzie dużo niespodzianek i dużo wiedzy. Imprezę otwiera nie kto inny jak Hannah Fry, czyli taki damski odpowiednik Elona Muska. Będzie nam opowiadać o algorytmach i o tym, jak niebawem zawładną naszą planetą i zrobią z nas niewolników nowego, bardziej ogarniętego ładu społecznego (No chyba, że wcześniej czy później przestaniemy się przejmować lokalnymi politycznymi „popierdółkami”, i weźmiemy się na poważnie za nasze prawa cyfrowe).
Więcej się rozpisywać nie będę, bo Kongres to impreza znana raczej wszystkim to i wszyscy wiecie czego się spodziewać, jednak szykujcie się też na nowości i więcej niespodzianek, bo to jednak 25-lecie jest!
P.S. Nieskromnie też powiem, że razem z jakże utalentowanym Michałem Zajdlem wystąpimy na jednej z tegorocznych sesji – ale nie powiem na jakiej, żebyście sami musieli poszukać i przez to zaangażowali się na tyle, by przyjść na prelekcje. Ot, taki ze mnie utalentowany sprzedawca!
#3 Facylitacja
„PTBRiO wspiera komunikacyjnie tydzień facylitacji” – taką notkę mam pod tym newsem wiec pozwólcie, że pomogę tym z Was, którzy zaraz zaczną googlować, czym jest „facylitacja”.
Otóż jest to: „PROCES, w którym osoba określana jako FACYLITATOR, neutralna i nieposiadająca uprawnień do podejmowania decyzji odnośnie merytoryki spotkania, zwiększa efektywność pracy grupy w realizacji zamierzonych celów, w skomplikowanych sytuacjach Niepewności i przy złożonych problemach, stosując interwencje w pracy grupy,(…)”
…lub jeśli ktoś z Was woli wersję bardziej czytelną: facylitator to ta osoba, która jest na tyle odważna, aby przerwać trwający 30 minut wywód prezesa na spotkaniu i wrócić do meritum sprawy, jakim zazwyczaj jest wtedy ustalenie kolejnego terminu spotkania.
Jeśli chcecie poznać tych odważnych śmiałków, to zapraszam miedzy 7 a 13 października we Wszechnicy UJ albo do innego z pięciu aż miast, które zaangażowały się w imprezę. Więcej info w tym linku
#4 Praca
IPSOS, GFK, s360, Insight Lab, Kantar, Norstat – te firmy szukają w tym miesiącu rąk, oczu i mózgów do pracy. Jeśli Wasze mózgi by chciały, to tutaj niech sobie popatrzą na szczegóły
#5 Szkolenia
osobiście wybrałbym się na „R dla badaczy” które prowadzi Marek Młodożeniec, zrobiłbym to z paru powodów:
1: Jak tytuł pokazuje – R nie jest tylko programem dla badaczy, więc wiedza o nim ma charakter uniwersalny (czytaj: pomaga uciec z branży*).
2: R ma wiele przewag nad SPSSem, w tym bogactwo różnych wtyczek, które pokażą Wam, że świat to więcej niż tabele krzyżowe i analizy częstości.
3: Dzięki R możecie liznąć trochę programowania, a to się przyda jak już te algorytmy zaczną przejmować nasze konta bankowe i wolności osobiste – może ktoś z Was będzie mógł wtedy dołączyć do rebelii i walczyć o przyszłość człowieczeństwa (czytaj: znowu R pomaga uciec z branży).
Tyle jeśli chodzi o newsy, wróćmy więc do naszego najazdu na strefę 51.
Wydarzenie na Facebooku szybko staje się viralem – setki tysięcy osób planują wziąć w nim udział. Jak to bywa w takich sytuacjach, sam koncept też zaczyna się rozrastać pod wpływem kreatywności nowych uczestników. Po jakimś czasie to już nie grupa osób, ale kognitywny twór, który nazywa sam siebie „internetem”, zaczyna rozpisywać kolejne części wydarzenia.
Na pierwszy ogień bazę wojskową zaatakują fani anime biegnąc w stylu „Naruto run” (czyli w posturze pochylonej do przodu i z rękoma odgiętymi do tyłu). Z lewej flanki mają nadciągać Kyle, czyli życiowi nieudacznicy siedzący przed komputerem i nieposiadający dziewczyn. Całość zjawiska staje się powoli jednym wielkim memem internetowym. Liczba uczestników sięga już milionów.
Tematem zaczynają interesować się amerykańskie media. Wszystkie stacje mają już gotowe materiały do telewizji śniadaniowych i głównych wydań wiadomości (z nieznanych mi przyczyn to jedyne miejsca w TV, gdzie poważni dziennikarze próbują dekodować Internet).
Data wydarzenia zbliża się wielkimi krokami, wojsko USA wydaje oficjalne oświadczenia przypominając, że ich w sumie te memy nie śmieszą i mają tam broń ostrą oraz prawne zezwolenia na jej użycie. Pojawiają się wywiady z przestraszonymi mieszkańcami pobliskich miast, nikt nie jest gotowy na przypływ choć 1% osób deklarujących udział w wydarzeniu. Nikt nie jest też w stanie przewidzieć ile osób tak naprawdę zjawi się na miejscu.
Dwa dni przed wydarzeniem w okolicy strefy 51 zostaje zatrzymanych dwóch nastolatków z Belgii, którzy przyjechali wcześniej. Trafiają do więzienia na 48 godzin po czym zostają odesłani od ojczyzny. Coraz mniej osób widzi w wydarzeniu powód do śmiechu.
I tak docieramy do „godziny zero” – 20 września 2019. Przy strefie 51 pojawia się… raptem 100 osób. Większość poprzebierana w kostiumy kosmitów, odpalają muzykę i tańczą przez chwilę w asyście wojskowych pilnujących wejścia do bazy. Po paru godzinach imprezy robią sobie zdjęcia ze strażnikami i wszyscy jadą do domu. W całej Newadzie powstaje parę mniej lub bardziej spontanicznych imprez, ale „nic o czym można by było pisać do domu”. Innymi słowy, całe wydarzenie okazało się jednym wielkim niewypałem.
Ale nie dla Internetu.
Na forach internetowych, agregatorach memów (coś jak nasz Kwejk) i wszystkich social mediach wydarzenie jest na pierwszym miejscu. Przekaz jest jasny: „udało się, na co nabierzemy pokolenie X następnym razem?”.
Całe opisywane tutaj zjawisko było tak naprawdę jednym wielkim trollingiem pokolenia X przez pokolenie Z. Nie ma dla Internetu nic bardziej zabawnego, niż wizja spotkania sztabu wojskowego, na którym ktoś musi tłumaczyć wysokiemu rangą generałowi czym jest „Naruto run”. Nie ma też nic bardziej zabawnego niż oglądanie wiadomości, w których dziennikarze z niedowierzaniem i nieudolnością próbują opowiadać o nowym i dziwnym dla nich internetowym fenomenie. I oczywiście, ktoś może powiedzieć, że to idealny przykład tego, jak dzisiejsza młodzież nie ma w życiu żadnych ideałów czy wartości i zajmuje się tylko głupimi żartami. I w pełni rozumiem ten tok myślenia, choć pozwolę sobie jeszcze zadać pytanie: A co jeśli to nie kwestia wartości, a języka?
Tydzień po zdarzeniach w strefie 51 mieliśmy okazje obserwować inne wydarzenie – młodzieżowy strajk klimatyczny. Na ulice wyszły tysiące młodych, by wyrazić swój sprzeciw wobec kryzysu klimatycznego. Mogę się jednak założyć, że to, co pamiętacie z tego wydarzenia najlepiej, to wcale nie postulaty młodych „zdenerwowanych” (to jest ten moment, gdzie autor uczy się ufać czytelnikowi kochani – dobrze wszyscy wiecie, że nie chciałem napisać tu słowa „zdenerwowanych” chciałem napisać inne słowo, i wszyscy dobrze wiecie jakie) ale ich transparenty. Śmieszne obrazki, memy, i żartobliwe slogany obiegły Internet i telewizje równie szybko, jak miało to miejsce w przypadku ataku na amerykańską bazę wojskową.
To, co te zdarzenia mają ze sobą wspólnego to fakt, że ich uczestnikami były osoby młode, które świat dorosłych traktują trochę jak plastelinę, z której lepią swoje własne historie, przekazy i poczucie przynależności. To odwieczna dyskusja między pokoleniami, w której młodzież ma zazwyczaj do powiedzenia zawsze to samo: „My to rozumiemy – wy nie”.
O ile jednak „za moich czasów” dyskusja taka opierała się na paru nowych słowach, znajomości języka gier wideo i może umiejętności wymienienia nazw wszystkich 150 oryginalnych Pokemonów z pamięci, tak teraz, te same mechanizmy zaczynają jednak funkcjonować na zupełnie innej skali. Czy tego chcemy czy nie, strefa 51 stała się jednak miejscem spotkań z obcą cywilizacją, jednak nie pochodziła ona z innej planety, a raczej z innej rzeczywistości, jaką stał się dla młodych ludzi Internet. Na pierwszy rzut oka takie zjawiska nie mówią nic pozytywnego o nowych pokoleniach, bo – nie oszukujmy się – pokazują je raczej jako bandę oderwanych od rzeczywistości trolli, którzy za nic mają powagę prawdziwego życia. Ale jeśli zaczniemy te zjawiska dekodować, znając podstawy języka młodych, wtedy widać, że Internet zamienia się dla nich w nową wersję wieży Babel, wewnątrz której mogą wyrażać siebie w swobodny sposób. Co powoli skłania (przynajmniej mnie) do wniosku, że może dzisiejsza rzeczywistość nie zamyka się już tylko w „prawdziwym świecie” i to my powoli jesteśmy od niej coraz bardziej oderwani?
A jeśli myślicie, że to wszystko jest dla Was zbyt mocno pokręcone i dziwnie, to dajce sobie jeszcze z 10 lat. Bo ja już teraz stawiam piwo komukolwiek, kto potrafi sobie wyobrazić co się stanie, kiedy Internetem zawładnie „pokolenie Alfa”.
Krzysztof Domeradzki
PTBRiO