Jadąc na tegoroczny Insummit, nie sądziłam, że ktoś za nas tak dobrze wypowie, po co na to wydarzenie przychodzimy. A przychodzimy po WSZYSTKO. Po wiedzę, inspirację, poczucie wspólnoty, emocje, zabawę, a nawet po sławę w naszej bańce. Wreszcie po potężny efekt FOMO* wywołany równoległymi wystąpieniami i obfitością ludzi, z którymi chcemy się przywitać, uściskać, pogadać. Słyszałam, że przychodzimy też po networking. Nie wiem, ja zwykle kończę wśród dawno niewidzianych znajomych. Ale też wiem, że nie da się skonsumować wszystkiego. I że trzeba przyjąć na tę obfitość pięciu scen, piętnastu obszarów tematycznych i stu wystąpień jakąś strategię.
Moja jest następująca.
Po pierwsze, chodzę na osobowości, które mnie już kiedyś zaintrygowały: wiedzą, narracją, formą. Niezależnie o czym będą opowiadać w danym roku.
Po drugie, chodzę na “obyczajówkę” i wystąpienia niezwiązane biznesowo z moim poletkiem zawodowym. Nieprofesjonalne podejście, ale mega inspirujące (przywilej pracy w dużych organizacjach), ale przede wszystkim umożliwiające znajdowanie nowych osób do punktu pierwszego.
* Fear Of Missing Out, czyli strach przed tym, co nas omija
Ale na szczęście różnimy się na Insummicie pięknie. I to, co dla jednych jest zerem przyjemności, innym przynosi sześć zer** . z relacji na LI wynika, że walor stricte biznesowy był bardzo wysoko doceniany przez publiczność. Dość wspomnieć, że wśród top 10 najlepiej ocenionych wystąpień znajdują się te z sesji: Badawczy Toolkit, Nowe Media czy Strategie Marek czy sesje w duecie: klient + agencja badawcza.
** nawiązywanie do Taco Hemingwaya to prosty manual, jak chcieć powiedzieć, że jest się po 40, ale wciąż na czasie, właściwie mówiąc że jest się po 40 i zna się tylko jednego rapera nie licząc Norbiego
Wybrałam dla Was dwie relacje, w których znajdziecie potwierdzenie, że na Insummit warto iść nie tylko po nieuchwytne inspiracje, znakomity przegląd memów i tiktoków, ale także po twarde wnioski. Jeśli więc musicie w swojej organizacji poszukać argumentów na przydatność Waszej obecności na przyszłorocznym Insummicie to korzystajcie:
To pragnienie jest gdzieś zmieszane z całym chaosem emocji. Mogę podzielić się swoim doświadczeniem, bo sama byłam twórczynią w tym roku. Być może inni dzielą część tych emocji ze mną:
- obawa, że nikt nie przyjdzie vs obawa, że przyjdą osoby, które bardzo cenisz,
- wdzięczność, że przyszło tyle znajomych twarzy vs strach czy nieznajomi nie zadadzą zbyt trudnych pytań,
- radość, że śmieją się z twojego żartu vs niepokój, że śmieją się za cicho,
- satysfakcja z wystąpienia vs flashback pod prysznicem, że przecież mogłam powiedzieć inaczej,
- i w końcu ulga, że już po wszystkim vs pustka, bo się skończyło, a przygotowania poprzedzały tygodnie pracy.
Tak, czujemy się trochę jak artyści. Festiwal, wyprzedany stadion, lineup, sceny - już na poziomie języka jesteśmy zachęcani aby tak się czuć. I lubimy oklaski, lubimy głaski i gwiazdki. I satysfakcję, gdy możemy publiczności przynieść coś pożytecznego. To w sumie największy sukces, choć zupełnie niemierzalny.
A jak odnieść ten mierzalny? Patrząc na top 10 i posiłkując się pamięcią z poprzednich edycji, także starego, dobrego Kongresu Badaczy trzeba pójść jedną z poniższych dróg.
- Opowiedz coś, o czym nie wiedzą (w biznesowym języku: Daj ekspertyzę i insighty).
- Opowiedz coś, o czym wiedzą, ale w zajmujący sposób.
- Nazwij to, co było obok, ale nie potrafili tego złożyć w całość.
- Wywołaj emocje. Zaskocz. Rozśmiesz. Albo wzrusz.
- Zainspiruj.
A najlepiej daj im to wszystko naraz.
1Aż 9 z 25 modeli wersalek***Ikea to modele zaprojektowane specjalnie na rynek polski. w tym dwa mają imiona Danuta i Rafał na cześć polskich pracowników Ikea. I wciąż 41% nas na wersalkach sypia.
To jest insight z kategorii słodko-gorzkich. Słodki, bo zabawny, a jednocześnie tak gorzko mówi o tym, że wielu z nas wciąż brakuje pokoju na sypialnię. Mam dla Was ćwiczenie: spróbujcie podzielić się tym info wśród znajomych. Najlepiej w jakiś naturalny sposób, nie to że na dzień dobry. Ja tak zrobiłam kilka razy. Ludziom odzywają się wspomnienia. Moja przyjaciółka przywołała wersalkę u babci, w której pod wpływem gorącego garnka wypaliła się dziura w skaju. Już zawsze musiał przykrywać ją koc z tygrysem. Za to garnek z kaszą pasował tam potem idealnie. Powiało nostalgią? Tak, to trend, którym można uwieść publiczność :-)
*** pierwszy raz wyprodukowane w USA w czasach Wielkiego kryzysu i nazywane amerykankami, w Polsce rozgościły się na dobre podczas dziesięcioleci kryzysu; dziś raczej nazywane sofami w salonie a nie wersalkami w dużym pokoju.
2Drugie poruszenie dał mi Adam Miecznikowski, który rozpoczął narrację osobistym wspomnieniem, po którym wszystkim udzieliło się wzruszenie.
Ale to był tylko wstęp, bo cała opowieść dotyczyła raczej tego, co ze wzruszeniami, a szerzej emocjami, mogą dziś robić mężczyźni. Uznać ich obecność, rozpoznać i dzielić się nimi czy dalej ukrywać?
Ironia losu, że od dominującego, posługującego się siłą i wykluczeniem mężczyzny muszą uwolnić się nie tylko kobiety, ale także sami mężczyźni. Może jak te dwie równoległe emancypacje się dokonają, będzie nam wszystkim lepiej?
3A trzecie olśnienie dała mi Maria Perschke, która przywoływała - także za pomocą sztuki - obecne formy buntu o znacznie subtelniejszych formach niż irokezy i ćwieki (tatuaże wciąż są na propsie - to wiem z raportu Prestiże & Wstydy Zetek, który jest od niedawna dostępny do ściągnięcia). Mnie ten bunt inspiruje!
Na Insummicie dostałam znacznie więcej niż to, co powyżej. I mam nadzieję, że Wy także. Bardzo interesują mnie Wasze znaleziska i olśnienia. Jeśli tylko będziecie mieli ochotę, napiszcie mi co dla Was było nowe lub opowiedziane na nowo (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.). I pamiętajcie, że w ramach biletów wciąż możecie - do 31 października 2024 - oglądać wystąpienia.
Z pozdrowieniami i oczekiwaniem na Insummit Youth!
Magdalena