JESTEM STĄD
Środowiska małomiasteczkowe są homogeniczne, tworzą je mieszkańcy rdzenni miasta i mieszkańcy napływowi z bardzo bliskich okolic (np.: mieszkańcy sąsiedniej wsi). Zróżnicowanie społeczne w zakresie pochodzenia dotyczy w praktyce tylko wymiaru jak bardzo „stąd” jest mieszkaniec. Istnieje wyraźny podział na lepszych i gorszych „tutejszych”; im dłużej jest się „tutejszym” tym wyższą pozycję w hierarchii można zająć. W niektórych miasteczek jednak nawet staż 20 lat+ nie pozwala na bycie tutejszym.
Ponieważ „bycie stąd” od pokoleń jest wartością, bycie zupełnie przyjezdnym, spoza, niemal nie mieści się w myśleniu o przestrzeni społecznej. W efekcie, ksenofobiczne, hermetyczne myślenie jest na porządku dziennym. Brak anonimowości ułatwia zauważenie i wypunktowanie inności, odmienności.
Bycie stąd oznacza związanie życia swojego i swojej rodziny z tym jednym miejscem. Życie zawodowe może się toczyć w zupełnie innym miejscu. Dla mieszkańców małych miast więzy rodzinne stają się kotwicą przywiązującą do miasta, zniechęcają do wyjeżdżania. Dotyczy to szczególnie kobiet – poczucie obowiązku i odpowiedzialności każe im myśleć o pomocy starzejącym się rodzicom. Wyjazd z miasta byłby „zostawieniem rodziny”, a to uderza w serce ich systemu wartości.
Życie w społeczności, którą łączy wspólnota pochodzenia, rodzi poczucie wzajemnej solidarności. Każe wspierać się na różne sposoby: drobnosąsiedzkie przysługi wspieranie w sytuacjach kryzysowych, kupowanie od „swojego.
To, co robią nasi – tu, w mieście i gdzieś daleko, zagranicą - jest głównym przedmiotem zainteresowania mieszkańców i prasy lokalnej. Doniesienia ze świata, na przykład o zamachu w Barcelonie, są podawane przez pryzmat tego, czy nasi (krotoszynianie, koźminianie) tam byli i że na szczęście nie.