WŁADZA
Władze w małym mieście mają realny wpływ na jego rozwój (inwestycje, dofinansowanie inicjatyw, atrakcji kulturalnych. Są pośrednikiem między „państwem” (czy nawet UE) a lokalną społecznością. Dobrze jest utrzymywać z nimi dobre relacje: kłaniać się, zabiegać o względy, choć młodzi uważają, że to kumoterstwo.
Osoba burmistrza budzi największe emocje – gdy dobrze działa, oceniany jako „ludzki pan”, „swój człowiek”, „dobry włodarz”, mówi się o nim po imieniu. Gdy zawodzi spadają na niego kalumnie („nieudacznik”, „wstyd dla miasta”, „swołocz”). W części miast rządzi od wielu – 15 czy 20 lat - ta sama osoba. Rozwój bądź upadek miasta bywa przypisywany osobie burmistrza i jego zdolnościom, bądź ich braku.
Powszechnie dyskutuje się i plotkuje o lokalnych przedsiębiorcach. Właściciele wszelkich „biznesów” (zakłady mięsne, piekarnia, zakład meblarski) to ważne figury w miasteczkach - dzięki nim część mieszkańców ma stabilną pracę.
Przedsiębiorcy zwykle nie bratają się z mieszkańcami, mieszkają na obrzeżach, izolują się („mają ogrodzone pałace”). Wywołują zazdrość, bo bogactwo kłuje w oczy. Przedsiębiorcy chętnie integrują się z władzami miasta lub księdzem („proszone obiady organizują)”.
Kościół jest silnie obecny jako organ nieformalnej władzy. O aktualnym proboszczu i się rozmawia, komentuje ich sposób bycia. Ksiądz „nasz” to ksiądz oswojony, tutejszy, idealnie, aby pochodził z danej miejscowości. Ksiądz „obcy” powinien się wkupić w łaski społeczności, co czasem trwa latami.
Nie ma mowy, żeby otworzyć nową placówkę, oddać do użytku drogę czy most bez udziału reprezentanta Kościoła. W otwarciu żłobka w Czarnem wzięło udział sześciu księży, w tym jeden biskup. Święcenie samochodów na św. Krzysztofa odbywa się praktycznie wszędzie, nie tylko prywatnych, w Koźminie na przykład zakład mięsny święci wszystkie samochody dostawcze.
We wszystkich miasteczkach trójkąt pan-wójt-pleban trzyma się mocno.